×
Subskrybuj newsletter
dobrzemieszkaj.pl
Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu.
Podaj poprawny adres e-mail
  • Musisz zaznaczyć to pole
PARTNER PORTALU
[Wywiad] Architektura ma poprawiać jakość życia

[Wywiad] Architektura ma poprawiać jakość życia

Autor: Wojciech Napora
Dodano: 19 paź 2019 12:00

Prowadzi jedną z największych pracowni w Częstochowie. Docenia wyzwania, dlatego im zadanie trudniejsze to tym lepiej. Do projektów podchodzi spontanicznie, bo lubi zaskakiwać. Jak to często bywa szewc bez butów chodzi i dopiero teraz buduje dla siebie dom, co ciekawe w duchu eko. - Bardzo długo czasu zajęło mi projektowanie domu, a jeszcze dłużej schodzi się z realizacją. Ale postawiłem w projekcie na bardzo ekologiczne rozwiązania - tu nie będzie żadnej "ekościemy" - mówi Daniel Cieślik, architekt i właściciel, Anta Architekci. O tym właśnie ekoprojekcie opowie już w listopadzie br. podczas wydarzenia 4 Buildings w Katowicach.

Zakres projektów pracowni jest imponujący - jak to jest tworzyć tak odmienne i bardzo specjalistyczne projekty?

Daniel Cieślik: Od samego początku nie chcieliśmy się specjalizować. Wychodziłem z założenia, że zawsze warto przyjąć zlecenie niezależnie od tego, czego ono dotyczy. Chodzi o rozwój i pewną wszechstronność, która się nabywa po każdym projekcie. To też jest związane z dość skromnym rynkiem częstochowskim w porównaniu z takimi ośrodkami jak chociażby Katowice czy Wrocław, a gdzie funkcjonuje moja pracownia.

Czyli w pewien sposób Częstochowa "wymusiła" przyjmowanie każdego zlecenia?

Tak, choć dzięki temu spowodowało to, że na koncie mam tak dużo projektów i są totalnie różne. Teraz np. jesteśmy na etapie projektowania prywatnego szpitalu, na tapecie mamy też kościół czy domy jednorodzinne i budynki biurowe.

Wnioskuję, że zleceń macie naprawdę dużo, bo pracownia liczy obecnie prawie 30 osób. Jesteście jedną z największych pracowni w Częstochowie?

Zgadza się. Dziś działamy na terenie całego kraju. Mamy oddział w Krakowie i niedługo otworzymy w Gliwicach. Zadziało się to spontanicznie, tak naprawdę zaczęliśmy realizować projekty poza Częstochową, bo klienci sami zaczęli się do nas zgłaszać z całej Polski. Co ciekawe, obecnie mamy sporo inwestycji w Warszawie.

Czy pracownia ma swój własny styl? Czy każdy projekt: począwszy od domu jednorodzinnego, poprzez biurowce, czy po przebudowy gotowych budynków, ma w sobie jego pierwiastek?

Odpowiem na to pytanie na konkretnym przykładzie. Jednym z najnowszych naszych projektów jest osiedle w Łodzi. Zaprojektowaliśmy tam osiem budynków apartamentowych. Deweloper sam się do nas zgłosił, zapraszając naszą pracownię do wewnętrznego konkursu. Konkurencja w konkursie była zacna - same najlepsze pracownie z całego kraju, a nam udało się wygrać. Zapytałem się inwestora dlaczego zaprosił nas do udziału w konkursie, przyznał wtedy, że nasze projekty bardzo mu się spodobały. Przeprowadził statystykę, że tylko 1 na 10 naszych projektów mu się nie podobał, zaś oglądając realizacje innych pracowni było zupełnie odwrotnie, czyli z 10 tylko 1 projekt robił na nim wrażenie. To wynika z tego, że nasza pracownia ma spójny styl. Mimo tego, że zawsze stawiamy na coś nowego, to nasz styl jednak jest rozpoznawalny.

Często bierzecie udział w tego typu wewnętrznych konkursach?

Zdarza nam się. Kilka lat temu wygraliśmy konkurs na projekt budynku biurowego, ale mamy też na koncie zwycięskie projekty w konkursie na rezydencje.

Lubi pan tego typu rywalizację konkursową?

Na ogół jest to tak, że dopiero po fakcie dowiadujemy się o rywalizacji konkursowej. Często po podpisaniu umowy z inwestorem.

Tego typu konkursy są chyba owiane "tajemnicą"?

Trochę tak. Nie wiem, z czego to wynika. Może inwestor wychodzi z założenia, aby nie stresować architektów rywalizacją? A może, gdyby architekci wiedzieli o konkursie to nie byliby tak chętni do wzięcia w nim udziału? Choć też miałem takie doświadczenie, że inwestor nie tylko poinformował o konkursie, co zaproponował konkretną rekompensatę finansową dla pracowni za uczestnictwo w nim. W pełni rozumiem inwestora, że chce organizować tego typu konkursy - jak się wydaje duże pieniądze na inwestycję, to chce się mieć jak najlepszy projekt.

Wiem, że ceni pan wyzwania. Dlaczego uważa pan, że im zadanie trudniejsze to tym lepiej?

Dla nas zawsze drogowskazem są słowa Goethego: "W ograniczeniu dopiero znać mistrza". Poza tym im trudniej, to tym mniejsza "szansa" na popadnięcie w rutynę. To chyba nie dotyczy tylko architektów, ale każdego zawodu: najgorsza jest rutyna i praca typu tzw. kopiuj-wklej. Dlatego, kiedy mamy trudną działkę czy warunki zabudowy nie są przez nas wymarzone, to nie spoczywamy na laurach, tylko musimy wykazać się kreatywnością. Im trudniej to także szansa dla nas na rozwój, dlatego tak lubię trudne zadania.

W projektach lubi pan też zaskakiwać i lubi pewną spontaniczność. Czy architektura może być dziś spontaniczna?

Oczywiście, że tak - szczególnie w dobie, gdzie mówi się o tym, aby stawiać na indywidualizm, a tak naprawdę sporo mamy kopiowania w projektach.

Weźmy na przykład projekt tzw. nowoczesnej stodoły, która nie jest dziś czymś odkrywczym, ale synonimem pewnego rodzaju budynku. I tak architekt może ją obłożyć drewnem, łupkiem czy blachą, ale gdy się ten budynek "obedrze" z tego materiału to okazuje się, że mamy do czynienia z identycznymi budynkami. Ta architektura jest taka podobna do siebie. Z jednej strony każdy architekt chce zrobić coś innego, ale powiela te same pomysły.

Czy kopiowanie jest problemem, który dotyka tylko polskich architektów?

Sądzę, że z tym problemem mamy do czynienia wszędzie na świecie. Choć moim zdaniem polskim architektom brakuje jednak spontaniczności. Są oczywiście architekci, którzy starają się przełamywać pewne schematy i ja ich szczególnie szanuje, bo to wiele nowego wnosi do samej branży.

Nie ma pan schematu postępowania?

Nie. To nie działa u mnie tak, że np. mam sześcian, z którego coś tam wytnę lub dołożę do niego, ale cały czas projektowanie odbywa się na bazie tego sześcianu. Zawsze podchodzę do nowego projektu z czystą białą kartką.

A jak reagują na to klienci pracowni?

Uspokajam ich (śmiech), że gorzej nie będzie niż moje dotychczasowe realizacje, a może być lepiej.

Szczególnie, że pana zdaniem architektura ma poprawiać jakość życia...

Tak, bo budynek ma stwarzać możliwości. My, dzisiaj projektujemy, ale musimy myśleć o tym, co będzie się działo za 10 czy 20 lat - wyprzedzać w pewien sposób przyszłość. Dla mnie budynek musi być elastyczny. Konstrukcja budynku jest ważna, ale musi być jak najmniej ingerująca, ona powinna być takim aktorem drugiego planu. Ma za zadanie dać jaka najlepszą możliwość aranżacji wnętrza.

Oczywiście, dla mnie jako architekta, ważne jest, aby sama bryła była też ciekawie zaprojektowana. Ma znaczenie jaki materiał wybierzemy na fasadzie, choć trzeba zaznaczyć, że nie wszystkie materiały wytrzymują próbę czasu - także tą związaną z modą. Dla mnie architektura jest przede wszystkim formą, stąd mój nacisk na samą bryłę. Elewacja to temat końcowy.

Słyszałam, że właśnie na fasadzie tnie się najbardziej koszty?

Tak, zdarza się to dosyć często i okazuje się, że jak zabrakło pieniędzy na zaplanowaną wcześniej elewację to budynek przestaje być atrakcyjny. Tak nie powinno być. Podam przykład mojego projektu rezydencji w Konstancinie Jeziornie, gdzie zaplanowaliśmy dość luksusową elewację ze spieku i drewna. Inwestor zaaprobował projekt, ale w trakcie już realizacji okazało się, że nie zepnie budżetu, więc trzeba "ciąć" na fasadzie. Musieliśmy coś innego zaproponować i padło na... biały tynk, czyli bardzo tanią technologię. Ale budynek się i tak obronił, dzięki temu, że nie był zaprojektowany pod elewację tylko pod funkcję. Dlatego też w ogóle nie biorę pod uwagę mód czy trendów panujących obecnie w branży, bo to wszystko w końcu przemija.

W kontekście trendów, które jak zauważa pan szybko przemijają: co z modą na ekologiczne budownictwo? Wydaje się, że ta tendencja może na długo się utrzymać w kontekście m.in. kryzysu klimatycznego?

To, akurat jest fajna moda, bo całymi garściami czerpie z natury. Uważam, że budownictwo powinno zmierzać w kierunku projektów ekologicznych. Jednak, nie rozumiem czemu wszystkie ekotechnologie dostępne w Polsce są znacznie droższe w porównaniu ze światowym rynkiem. Co stanowi dużą barierę nie tylko dla branży architektonicznej, ale dla wszystkich uczestników procesu inwestycyjnego.

Nie rozumiem czemu mały samochód elektryczny jest dwa razy droższy od tego na benzynę. Dlaczego musimy dwa razy więcej wydać, aby później móc oszczędzać na "ekologii"? Okazuje się później, że bilans w efekcie jest podobny. I stąd tak małe zainteresowanie inwestorów ekorozwiązaniami. Ekologia to tak naprawdę luksus dla inwestorów z bogatym portfelem.

A nie widzi pan boomu w Polsce związanego z budownictwem pasywnym?

To nie jest autentyczny trend. Oczywiście zdarzają się pojedyncze ciekawe projekty z zakresu budownictwa pasywnego, ale tak naprawdę nie ma spektakularnych realizacji budynków pasywnych w Polsce.

Z czego wynika brak takich realizacji?

Wydaje mi się, że jedną z przyczyn może być brak wsparcia finansowego tego typu projektów ze strony państwa. To trzeba byłoby poprawić.

Jako pracownia macie na koncie realizacje z zakresu projektowania w duchu ekologii?

Ćwiczę teraz na własnej skórze taki ekologiczny projekt. Jestem w trakcie realizacji. Przyszedł w końcu czas na wybudowanie własnego domu.

Czyli, jak to często bywa szewc bez butów chodzi?

Dokładnie (śmiech). Bardzo długo czasu zajęło mi samo projektowanie domu, a jeszcze dłużej schodzi się z realizacją. Ale postawiłem w projekcie na bardzo ekologiczne rozwiązania - tu nie będzie żadnej "ekościemy". Nie chcę za dużo zdradzać na temat tego projektu, bo więcej o samej realizacji opowiem w listopadzie br. podczas wydarzenia 4 Buildings w Katowicach.

Autor: PropertyDesign.pl / Anna Liszka.

Nie przegap najważniejszych wiadomościObserwuj nas w Google NewsObserwuj nas w Google News

Komentarze

Zaloguj się

Zobacz także